sobota, 7 grudnia 2013

Drapak





Takim jarzeniowym błękitem świeciła się nasza choinka w zeszłym roku. Pokój, w którym ją ustawiliśmy, wyglądał wieczorami jakby stał w nim stary czarnobiały telewizor marki Neptun.  

 Oficjalnie urzędowa i lodowata. Trochę widmowa. Taka dekoracja wypożyczona z pałacu Królowej Śniegu.  Ale fajna była, mimo wszystko świąteczna.

W tym roku nasza choinka będzie zupełnie inna. Czerwona!
 Nabyłam już w lokalnym Carrefourze sznur ogniście czerwonych lampek, dzwonki, śnieżynki i inne świecotki.
Wszystkie bibeloty w czerwieniach i rdzawościach.

I powiesimy cały ten upudrowany brokatem bałagan na naszym leciwym już plastikowym drapaku, który wyciągnięty z piwnicznego pudła i odkurzony, już kolejny sezon niezłomnie udaje jodłę. 

Oprócz tego migoczącego fiu bździu, drapak zmuszony będzie unieść na gałązkach mniej lub bardziej udane owoce pomieszania sztuk handmade i recyklingu, autorstwa teamu: mama i dwulatek. 

Innymi słowy będziemy wyplatać łańcuchy z bibułek, sreberek i pospolitych śmieci, o ile nam koty pozwolą.

Tradycyjny bożonarodzeniowy drapak ma za zadanie w takim oto złożonym anturażu nieść dobrą energię, pozytywną wibrację i ogólnie dogrzewać nasze niedopieszczone neurotransmitery.
A poza tym, wszystkie znaki na niebie i glebie wskazują, że kolejny raz ten drapak ubierać będziemy gdzieś indziej. 
Niby tylko dziesięć minut drogi stąd, z warszawskiego Koła, a jakby na innej planecie, która zwie się Żoliborz.
Niesamowite, to wszystko się dzieje naprawdę. Opuszczamy po dziesięciu latach nasze mieszkanie, po prostu zatrzaskując za sobą drzwi i oddając klucz do nich obcym ludziom. Jakie to uczucie, tak się wykorzeniać, wykopywać z gleby, po dziesięciu latach?
 Spoglądam na ten nasz jeszcze zakurzony drapak, który przed chwilą wytaszczyłam z piwnicy. 
Chyba nie zakorzeniłam się nigdzie na dobre, podobnie jak ta fałszywa choinka. Mogę rosnąć wszędzie i wszędzie się zielenić.
Może to i fajnie, że żadne miejsca, żadne domy, mnie nie trzymają tak jak kleszcze. Ani żadne miasto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz