wtorek, 7 grudnia 2010

Mój cień

Tylko ten, kto wyszedł z depresji czarnej jak noc, zrozumie płaczących ze wzruszenia i tańczących radośnie na widok słońca.

Uczę się odkrywać na nowo świat i życie:
Powoli je sączę i smakuję, każdy jego łyk, niczym sommelier doskonałe chardonnay.

Odbudowuje swój świat, oddech po oddechu, przeskakując jak po schodach, pomiędzy kolejnymi uderzeniami serca.

Jak po burzy: świat zyskuje inny kształt i koloryt, pojawia się tęcza i każdy oddech smakuje i pachnie inaczej. Czy znacie zapach lasu po burzy? Tak właśnie pachnie życie, nowe życie.

Noc przepaścista odeszła, mrok lepki niczym nietoperz odkleił się od mojej duszy.

Ale wiem, że ten cień pozostanie ze mną, będzie ulatywał gdzieś tuż obok, trzepotał czarnymi skrzydłami.

Już zawsze będzie przy mnie. Mój osobisty cień, cieniomrok.
Będę go nosić przy sobie, w kieszeni, niczym amulet, niczym lalkę voodoo.
Do końca mych dni, do chwili gdy do drzwi duszy zapuka siostra-kostucha i wyblakną źrenice.

Wtedy rozpoznam w nim znajomy kształt nietoperza, a mój cieniomrok poprowadzi mnie za rękę i razem ulecimy w niebyt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz